Po śmierci pastora Russel’a

Konwencja w Pittsburghu

Wybory przedstawicieli

Konwencja Badaczy Pisma Świętego w Pittsburghu, która odbyła się 6 i 7 stycznia [1917 roku], była okresem błogosławionej społeczności. Gdy Towarzystwo zaczęło przygotowywać spotkanie na okoliczność tegorocznych wyborów przedstawicieli, które zgodnie ze statutem miały odbyć się w Pittsburghu 6 stycznia, uznano, że dobrym pomysłem byłoby urządzenie przy tej okazji konwencji i tak zorganizowano to dwudniowe spotkanie.

Była to pierwsza konwencja zwołana przez Towarzystwo po śmierci brata Russella. Zgodnie z oczekiwaniami uczestnicy wykazali się wspaniałym nastawieniem, dając liczne dowody, że wszyscy żyją bardzo blisko Pana. W sobotę było obecnych około 600 osób, a nabożeństwa odbywały się w Carnegie Hall w Pittsburghu, w dzielnicy North Side. Uczestnicy bardzo się ucieszyli wykładami br. Ritchie i br. Hirsha.

Zebrania niedzielne odbywały się w Lyceum Theater. Rozpoczęto od służby Betel [Manna, ślub Panu, postanowienie poranne – przyp. tłum.] o godz. 9:45. Następnie odbyło się zebranie świadectw i uwielbienia. O godz. 11. wykładem usłużył br. Macmillan, przewodniczący konwencji. Na sali obecnych było około 1500 osób, w tym 500 osób z publiczności. Przysłuchiwali się oni z ogromną uwagą, a po zakończeniu otrzymaliśmy wiele kartek od osób, które po raz pierwszy usłyszały o prawdzie.

Wieczorne nabożeństwo, w którym usługiwał br. Van Amburgh, zostało bardzo wysoko ocenione i uczestniczyło w nim około 500 osób. Na jego zakończenie odbyła się „uczta miłości” [dzielenie się chlebem z usługującym bratem – przyp. tłum.].

Przedstawiciele Towarzystwa

Sobota była specjalnie wyznaczonym dniem na wybory przedstawicieli, którzy mieli usługiwać w Watch Tower Bible and Tract Society przez kolejny rok. Wybory te wzbudziły ogromne zainteresowanie wśród przyjaciół na całym świecie. Brat Russell sprawował urząd prezesa od chwili założenia Towarzystwa w 1884 roku aż do swojej śmierci. Reprezentowanych było około 150 tys. głosów, czy to osobiście, czy przez pełnomocników. [Towarzystwo Watch Tower było spółką akcyjną, w której każdy udział o wartości 10 dol. dawał prawo jednego głosu* – przyp. tłum.] Zgromadzenie zostało rozpoczęte przez wiceprzewodniczącego br. A.I. Ritchie duchową usługą [pieśnią, modlitwą i uwagami wstępnymi – przyp. tłum.]. Stwierdził on, że jego pierwszym zadaniem będzie spotkanie się z Zarządem w celu ustalenia zasad i porządku. Ponieważ Zarząd potrzebował nieco czasu, by móc wypełnić swe zadania, ustalono, że raport zostanie przedstawiony o godz. 16. Była jednak już prawie 17., gdy przewodniczący zwołał ponownie zgromadzenie i odczytał raport Zarządu, by przyjąć go w głosowaniu przez uczestników konwencji.

Następnym punktem porządku obrad było nominowanie i wybór prezesa. Brat Pierson, wygłaszając niezwykle stosowne uwagi i dając wyraz swej wysokiej oceny i miłości dla brata Russella, stwierdził, że otrzymał informację od pełnomocników osób posiadających udziały w całym kraju, że oddadzą swoje głosy na kandydaturę brata J.F. Rutherforda jako prezesa, a następnie dodał, że on również z całego serca popiera ten wniosek. W związku z tym zaproponował, by przyjąć nominację tego kandydata. Poparli tę kandydaturę rozmaici bracia z Pittsburgha, Bostonu, Cleveland, Waszyngtonu, Nowego Jorku i innych miast. Ponieważ nie było innych kandydatów, przedstawiono wniosek, by zawiesić obowiązek tajnego głosowania na kartkach i żeby upoważnić sekretarza konwencji do oddania wszystkich głosów na brata J.F. Rutherforda. Następnie sekretarz wrzucił wszystkie głosy zgodnie z ustaleniem i brat Rutherford został jednogłośnie wybrany przez konwencję na prezesa Towarzystwa na następny rok.

Następnie przeprowadzono nominacje na wiceprzewodniczącego. Zaproponowani zostali bracia A.N. Pierson oraz A.I. Ritchie. Obydwie kandydatury zostały poparte przez rozmaitych braci. Po przeliczeniu głosów okazało się, że większą ich liczbę otrzymał brat Pierson. Następnie zgłoszono wniosek, by wybrać brata Piersona na wiceprzewodniczącego Towarzystwa. Wniosek został przyjęty jednogłośnie.

Na sekretarza i skarbnika była tylko jedna kandydatura, dlatego sekretarz został znów upoważniony do tego, by zapisać wszystkie głosy uczestników konwencji na brata E.W. Van Amburgha, który został uznany za wybranego.

Bracia na całym świecie szczerze modlili się o Pańskie kierownictwo i prowadzenie w sprawie tych wyborów. Gdy zostały one przeprowadzone, wszyscy okazywali zadowolenie i byli szczęśliwi, wierząc, że to Pan pokierował ich rozważaniami i odpowiedział na ich modlitwy. Między wszystkimi uczestnikami panowała doskonała zgodność.

Przyjęto także wniosek, że skoro prezes jest także przedstawicielem wykonawczym i generalnym zarządcą spraw i działalności Towarzystwa zarówno w Ameryce, jak i za granicą, gdzie Towarzystwo ma swoje filie, może on wyznaczyć komitet doradczy, z którym od czasu do czasu mógłby się naradzać i konsultować w sprawach Towarzystwa. Wniosek ten został przyjęty na prośbę br. Rutherforda, który chciał mieć w przypadku niektórych znaczących spraw Towarzystwa Watch Tower zaufane osoby, do których mógłby czasami zwrócić się o pomoc i doradę.

Po wyborze brat Rutherford zwrócił się do uczestników konwencji w następujących słowach:

„Drodzy przyjaciele, nie mogę nie skorzystać z tej okazji, by powiedzieć do was kilka słów. Moje serce jest przepełnione dobrymi uczuciami. Będziecie mi świadkami, że w żaden sposób nie ubiegałem się o stanowisko prezesa naszego Towarzystwa. Aż do tej chwili nie omawiałem tego z nikim. Celowo unikałem takich rozmów, wierząc, że sam Pan będzie sprawował swoje dzieło. Mam poczucie, że to, co tutaj się stało, było zarządzeniem Pana i pokornie skłaniam się do Jego woli. Jemu tylko należy się cześć i chwała.

The Watch Tower Bible and Tract Society jest największą korporacją świata, ponieważ od czasu jej powstania aż do dzisiaj Pan posługuje się nią jako kanałem, przez który może ogłaszać dobrą nowinę, którą już niebawem pozna cały świat. Jest to wielki przywilej być jednym z jej przedstawicieli. Jestem świadomy wielkiej odpowiedzialności spoczywającej na tym, który próbuje sprawować urząd prezesa. Czuję się szczególnie zatroskany, gdy myślę o własnej niezdolności do zmierzenia się z tymi wielkimi wymaganiami.

Ten, kto sprawuje jakiś urząd po wielkim poprzedniku, ma szczególnie trudne zadanie ze względu na to, że będzie mierzony wysokimi standardami wyznaczonymi przez wielkiego człowieka, który go poprzedzał. Brat Russell był doprawdy wielkim człowiekiem. Był bowiem w szczególny sposób dopasowany do zadania, które mu Pan powierzył. Nikt nie jest w stanie zająć jego miejsca. Mam tego zupełną świadomość. Jednak pocieszam się, że dzięki Jezusowi Chrystusowi, który mnie posila, mogę dokonać wszystkiego, co będzie Jego wolą w odniesieniu do mnie. Będę zatem usiłował, dzięki Jego łasce, oznajmiać dobrą nowinę Królestwa Mesjańskiego, co czynił też brat Russell w sposób, w jaki nikt tego nie czynił od czasów apostoła Pawła. Będę próbował kontynuować kierunek działania wyznaczony przez br. Russella. Był on przekonany, że jest jeszcze wielka praca do wykonania, że ma być jeszcze uderzony Jordan, że ludzie mają dowiedzieć się o Królestwie i że Pan wykorzysta swój lud do tego, by udzielić światu jak najwięcej wiedzy, zanim Królestwo zostanie w pełni ustanowione. Nie ulega wątpliwości, że jest jeszcze wiele pracy do wykonania dla mnie i dla was.

Wykonując swoje zadania jako prezes, będę jeszcze gorliwiej niż przedtem pamiętał o tym, że jestem waszym sługą. Moim pragnieniem jest służyć wiernie. Będę potrzebował, i proszę o to, waszych nieustannych modlitw, głębokiej sympatii i bezwzględnej współpracy. Jestem przekonany, że mogę na to liczyć. Wy zaś możecie być pewni moich modlitw, miłości i sympatii.

Lyceum Theater w Pittsburghu, gdzie odbywała się konwencja

Miniony rok obfitował w zdarzenia. Jednak ten, który się zaczyna, może być jeszcze bardziej znamienny. Nie czujmy się więc w najmniejszym nawet stopniu zniechęceni. Ten, który nas do tej pory prowadził, będzie to nadal czynił. Zachowajmy odwagę serc, otwartość umysłu i gotowość rąk, spoglądając zawsze na Pana w oczekiwaniu na Jego kierownictwo. Poprowadzi nas On do pewnego zwycięstwa. Odnawiając dzisiaj z Nim nasze przymierze, zjednoczeni w świętej więzi chrześcijańskiej miłości obwieszczajmy światu, że „przybliżyło się królestwo niebieskie”, „a kto żnie, bierze zapłatę” [Jan 4:36]. Wykonujmy wiernie naszą część dzieła żęcia, dopóki jeszcze mamy taką możliwość. Bądźcie mężni, bądźcie dzielni, bądźcie wierni! Niech Jego błogosławieństwo spocznie na was, tu obecnych, jak i na wszystkich dzieciach Pańskich, gdziekolwiek się znajdują. Dzięki niech będą Bogu, że pozwolił nam być członkami tak błogosławionego grona.

The Watch Tower, 15 stycznia 1917, R-6033

List do międzynarodowej społeczności studentów Biblii

opublikowany i rozpowszechniony w marcu 1918 r.

Nasi drogo umiłowani braterstwo!

Pozdrawiamy Was w imieniu Zbawiciela!

Podpisany niżej Komitet zwraca się do Was z poselstwem w tym czasie żywotnych, podniosłych i niezwykle ważkich spraw, jakie są bardzo bliskie sercu każdego wiernego dziecka Bożego. Prosimy, drodzy braterstwo, o Waszą cierpliwość, gdy czytać będziecie niniejsze oświadczenie. Apostoł Paweł dał nam poważne ostrzeżenie odnośnie naszych czasów, przy końcu ziemskiej pielgrzymki Kościoła: [1 Kor. 3:13] „Dzieło każdego będzie jawne. Dzień ten bowiem to pokaże, gdyż przez ogień zostanie objawione i ogień wypróbuje, jakie jest dzieło każdego”. Podobne stwierdzenia znajdujemy w wielkim proroctwie naszego Pana i przesłaniach innych apostołów i proroków. Mądre, zaiste, i przemożne są te wieści, te głosy, jakie „z dawnych czasów” przemawiają do ludu Bożego „w tych ostatecznych dniach”! Dlatego nikt z wiernych stróżów nie powinien być przerażony ani przytłoczony tym, że znaleźli się oni pośrodku tych ognistych doświadczeń, w których wytrwanie będzie dla nich oznaczać „niezwiędłą koronę chwały”.

Wierny swej obietnicy Pan posłał w stosownym czasie „owego sługę” do Kościoła laodycejskiego. Oznaki przekonały nas, że zapowiedź Zbawiciela odnośnie „wiernego i mądrego sługi”, mającego dawać domowi wiary pokarm o właściwej porze, wypełniła się w osobie i pracy naszego ukochanego pastora, brata Russella. Zaledwie szesnaście miesięcy temu ten wielki mąż Boży odszedł spośród nas, by jak wierzymy, „na zawsze być z Panem”. Jego odejście stało się dla wiernego ludu powodem do odczuwania głębokiego osamotnienia i straty. A jednak, gdy kontynuowali spoglądanie na Dobrego Pasterza, by ich prowadził, obdarzał On ich sowitym błogosławieństwem, gdy ponownie czytali sześć tomów „Wykładów Pisma Świętego” i dawne wydania „The Watch­ Tower”. Teraz ci wierni badacze widzą, że wiele objaśnień i nauk naszego pastora zawiera głębię treści, której świadomości nie posiadano, gdy on był z nami, i zaiste wątpliwe jest, czy on sam miał świadomość pełni wagi i znaczenia wielu swoich przekazów.

Czyż nie pamiętamy, drodzy braterstwo, jak nie ustawał on w wysiłkach, by wyryć coś w naszej pamięci, i jak ostrzegał świętych „dzień i noc”? I nie wątpimy, że było to „ze łzami”, zaprawdę, kosztem gorzkich prześladowań i ziemskiej straty, a nawet za cenę własnego życia. Tak jak św. Paweł, mógł on powiedzieć: „Lecz ja o to nie dbam, a moje życie nie jest mi tak drogie, bylebym tylko z radością dokończył mój bieg i posługę, którą otrzymałem od Pana Jezusa, by dać świadectwo o ewangelii łaski Bożej” [Dzieje Ap. 20:24]. Wielokrotnie zwracał pilną uwagę na uświęcone i poważne przestrogi Świętych Pism i zachęcał nas do trzeźwości i czujności względem sztuczek i sofistyk naszego Przeciwnika. Bo owładnięty niemalże darem starożytnych proroków, spodziewał się doświadczeń ostatnich członków Kościoła i zdawał się przeczuwać szczególnie ogniste próby i silne złudzenia, jakie przeczeszą szeregi ludu Prawdy i poczynią spustoszenie wśród ogromnych rzesz częściowo poświęconych, ponosząc porażkę w zwiedzeniu jedynie „wybranych”. Niestety, bardzo krótko po odejściu naszego drogiego pastora trzeba zdać sobie sprawę z całkowitego i obejmującego cały świat wypełnienia się tych poważnych przewidywań! Zaprawdę, tak subtelna i sprawdzająca serca była ta ognista próba, że najwyraźniej okazała się dla większości zaskoczeniem! Możliwe, że od czasów odstępstwa na początku Wieku Ewangelii nie było tak surowego sprawdzianu dla ludu Bożego.

Nie jest naszym celem, drogo umiłowani, by w tym, co tu piszemy, dokonywać przeglądu faktów i okoliczności, jakie doprowadziły do tego wielkiego testu wśród ludu Bożego, ani też nie będziemy rozważać źródeł i natury tych kontrowersji lub czynów i sposobów postępowania różnych braci, którzy byli w to uwikłani. W dużej mierze zostało to już uczciwie i zgodnie z prawdą przedstawione opinii publicznej w poprzednich publikacjach, nad którymi pracowali również niektórzy z niżej podpisanych braci. Chcemy tu zaznaczyć, że kopie wszystkich tych publikacji wciąż można nabyć drogą pocztową pod zamieszczonym poniżej adresem.

Wystarczy tutaj nadmienić, że nasz drogi pastor, przewidziawszy, jak się wydaje, jakiś wielki sprawdzian po swoim odejściu, starał się zabezpieczyć instytucję, poprzez którą kierował dziełem żniwa, przed wtargnięciem Przeciwnika. Jako szafarz Pańskich dóbr, brat Russell zdawał sobie sprawę, że ma w ciągu swego życia prawo nie tylko nimi zarządzać, ale też sprawować kontrolę na mocy statutu Watch Tower Bible and Tract Society, jak i przez swój testament po śmierci. Ponadto jego prywatną własnością były prawa wydawnicze różnych jego książek itd., a przed przekazaniem ich Towarzystwu zażądał od dyrektorów obietnicy, że pozwolą mu kierować pracą Towarzystwa zgodnie z jego życzeniami za jego życia i że wytyczne z jego pism, ze statutu i jego ostatniej woli będą uwzględnione w działalności Towarzystwa po jego śmierci. Boskie prawo i ludzkie zobowiązania nakazują wierne przestrzeganie takich umów. Wielce żałujemy, że popierając coś i uchwalając wbrew jego życzeniom, większość przyjęła inną niż jego strategię. Lojalność względem prawdy i sprawiedliwości nie pozwala nam się temu podporządkować, gdyż sankcjonuje to pogwałcenie Boskich rozporządzeń, jeśli chodzi o działania Towarzystwa (Dzieje Ap. 5:29). Mówimy to z kochającymi sercami, które zasmucone są obranym przez większość kierunkiem; a mówimy to w przekonaniu, że taka jest wola Pana w sprawach Jego wiernego ludu.

Od wielu braci, tych bardziej i mniej przodujących oraz z dużych i małych zborów całego niemal świata, niżej podpisani bracia otrzymali wiadomości, które w jednoznacznym tonie wyrażają zakłopotanie i zamieszanie panujące wśród drogich Pańskich owiec z powodu innowacji wprowadzonych w minionym roku. Wielu pisze do nas w poczuciu głębokiego smutku i zmartwienia, błagając o radę i wsparcie. Jak bardzo współczujemy wszystkim zainteresowanym! Zaprawdę, Mistrz powiedział, że „owce zaś idą za nim, gdyż znają jego głos, za obcym natomiast nie pójdą” [Jan 10:4‑5 NB]!

Zwrócono naszą uwagę na fakt, że wielu spośród braterstwa zostało praktycznie odciętych od służby poprzez przydzielenie do rozpowszechniania nowej literatury, której nie mogą oni w pełni zaaprobować, gdyż ich ona nie satysfakcjonuje bądź też w większości przypadków została przygotowana i wydana przeciwnie do Pańskich wskazówek z ostatniej woli brata Russella oraz statutu i jego pism, i której w związku z tym ich sumienie zabrania im rozpowszechniać. Od wielu dowiadujemy się, że powagi sytuacji przydało w mniemaniu wielu spośród stadka ukazanie się książki pt. „Dokonana tajemnica”, której treść dotyczy od dawna wyczekiwanego wiernego objaśnienia Objawienia i Ezechiela. Wielu wiernych studentów Biblii opowiada nam, że gdy uważnie i z modlitwą przebadali i przeanalizowali tę książkę i gdy nie usłyszeli w niej głosu Dobrego Pasterza przemawiającego do swoich owiec, odmówili podążania za jej głosem, uznając ją za głos kogoś obcego. Ci wierni bracia zwracają naszą uwagę na fakt, że książka ta „płynie pod obcą banderą”; mówią bowiem, i my im wierzymy, że słowo „pośmiertna” jest zupełnie nie na miejscu w odniesieniu do tej książki, gdyż nie zawiera ona ani jednego zdania z pism brata Russella, które nie zostały opublikowane przed jego śmiercią i które, na ile wiadomo, spodziewał się włączyć do wspominanego przez siebie siódmego Tomu; dlatego nie może to być siódmy Tom brata Russella, ani pośmiertny, ani żaden inny.

I tak, widać od razu, że z jednej strony, przez utrzymywanie, iż jest to jego pośmiertne dzieło, a z drugiej przez wychwalanie go w tej pracy, nie kwestionując jego wielkich zasług, przypisuje się jemu samemu przesadne wychwalanie samego siebie. Ponadto, wierni obserwatorzy stwierdzają, że tysiące, nakłonione do tego przez twierdzenie, iż jest to jego pośmiertna praca, przyjęły jako jego dzieło tę mierną książkę, która wypowiada się z upoważnienia, jakiego nie posiada, i która w związku z tym u wielu zagwarantowała sobie i swoim autorom i wydawcom autorytet i prestiż znacznie wyższy niż ten, na jaki ona sama i jej autorzy mogliby zasługiwać – autorytet i prestiż będący wynikiem dokonań nie ich, lecz brata Russella jako „owego sługi” z wielu lat chwalebnej służby. Co więcej, poświęceni bracia, którzy na spokojnie przeanalizowali tę lekturę, zwracają naszą uwagę na to, że stosuje ona względem Towarzystwa biblijne symbole, które oznaczają inne rzeczy, i przez to tysiące prowadzone są do wierzenia, że Towarzystwo ma wspaniałą pozycję w oczach Boga, nadmiernie wywyższoną w stosunku do tego, czym naprawdę jest, i w konsekwencji do odpowiedniego szacunku i posłuszeństwa dla niego i jego urzędników. Na przykład, anioł z Obj. 8:3‑6 jest objaśniany jako symbolizujący Towarzystwo, gdy zaś zapalanie kadzidła to wyłącznie rola najwyższego kapłana. Organizacja taka jak Towarzystwo nie może się znajdować w Świątnicy, a tym bardziej nie może tam ofiarować kadzidła. Podobnie też błędnie zinterpretowano Obj. 14:18. Dość powiedzieć, że wielu spośród braterstwa ma nadzieję, iż dzięki Pańskiej opatrzności te liczne błędne i złe odniesienia Pisma Świętego w tej książce zostaną wykazane, tak by Prawda mogła być lepiej rozpoznana.

A zatem nasi bracia, tęskniąc i usiłując podążać za głosem Dobrego Pasterza, zwracają naszą uwagę na fakt, że wielu przyjaciół jest w wielkim błędzie odnośnie „kanału” za sprawą skrytego twierdzenia, że Towarzystwo ma w zasadzie taki sam autorytet i władzę, jakie miał brat Russell i miało ono, gdy był on jeszcze wśród nas; tymczasem nasi braterstwo wiedzą, że jego autorytet „kanału” i wpływu jako „wiernego i mądrego sługi”, by rozdawać pokarm domowi wiary, ustał wraz z jego śmiercią i nigdy nie został przeniesiony na kogoś innego indywidualnie lub na korporację oraz że Towarzystwo, zgodnie ze swym statutem i Boską opatrznością było i jest niczym więcej jak tylko narzędziem współpracy pomiędzy tymi, którzy je wspierają przy rozsyłaniu jego wieści.

Do tego jeszcze, jako część obecnego poważnego sprawdzianu, podnoszony jest przez braterstwo w wielu zborach argument, że większościowy głos w Kościele jest wyrazem Pańskiego upodobania i tym sposobem wielu braci skłonnych jest wierzyć, że większość w sondażach, jak i wyniki ostatniego głosowania wyrażają Pańskie upodobanie jako wiążące dla współpracy całego Kościoła; natomiast wierni bracia, chodzący w świetle swych lamp, zwracają naszą uwagę na to, że zasada większości ma zastosowanie jedynie między wiernymi Bogu i w pełni poświęconymi ludźmi, którym nigdy nie było dane prawo dyktowania Panu, jak ma być wykonywana Jego praca, a tym bardziej pomijania Jego rozporządzeń; bo gdybyśmy mieli stosować tę większościową regulację, bez kwalifikacji, do wszystkich, którzy mianują imię Chrystusowe, wtedy musiałoby to oznaczać, że akceptujemy i popieramy doktryny i praktyki Kościoła rzymskokatolickiego, który reprezentuje większość. Nasi wierni bracia podają też argument, że na początku Wieku Ewangelii miała miejsce wielka apostazja, że wierni święci w tamtym czasie szybko znaleźli się poza masami niepoświęconych i tylko częściowo poświęconych oraz że mniejszość, złożona z wiernych, nie poddała się i nie podporządkowała większości, lecz pozostała lojalna względem Pana i zasad sprawiedliwości. Z powodu takiej wierności Bogu byli oni paleni jako heretycy i prześladowani aż na śmierć. Podobnie też wierny lud Boży znajdował się w mniejszości przez wszystkie stulecia Wieku Ewangelii.

Drogo umiłowani w Panu, powyższa relacja przedstawia jedynie częściowo i bardzo łagodnie sytuację w kręgach ludu Prawdy na całym świecie, wśród tych, którzy wyznają, że są przywiązani do doktryn i nauk biblijnych w interpretacji brata Russella. Nieunikniony kryzys, do jakiego doprowadziły te okoliczności i uwarunkowania, jest niezwykle poważnym i powszechnym na skalę światową podziałem wśród braterstwa. Słowami nie da się wyrazić, jak bardzo te sprawy i ich rezultaty zdumiały i zmartwiły serca wiernych; wie to Ten, który „się serc bada” [Rzym. 8:27 BG]. W wielu przypadkach wymaga to zerwania ścisłych więzi i oznacza, że musimy rozstać się z gronem wielu osób, które szczerze miłowaliśmy i z którymi „mile naradzaliśmy się ze sobą i razem chodziliśmy do domu Bożego” [Psalm 55:14 UGB]. Z radością pomoglibyśmy tym braterstwu wydostać się z tej smutnej sytuacji.

Pytani przez wielu o to, kto jest odpowiedzialny za obecny stan rzeczy, odpowiadamy, że biorąc pod uwagę to, co wyżej przedstawiliśmy, jak i uwzględniając liczne dodatkowe fakty opisane w poprzednich publikacjach, pozostawiamy tę kwestię uważnemu czytelnikowi do samodzielnego rozstrzygnięcia i modlimy się za każdym i za wszystkimi o Boskie kierownictwo w tej sprawie. Jeden jest bowiem, któremu mądrość pozwala rozeznać wszystkie rzeczy i którego sąd jest sprawiedliwy; wystarczy nam też zapewnienie, że „Sędzia całej ziemi (…) postąpi sprawiedliwie” [1 Mojż. 18:25 UBG].

Przez kilka miesięcy poprzedzających ostatnie doroczne wybory, wielu wiernych braci miało nadzieję i szczerą ufność, że na tym corocznym spotkaniu zostaną przyjęte pełne i kompletne postanowienia, dzięki którym wszyscy zaniepokojeni braterstwo mogliby być w pełni wysłuchani w obecności udziałowców i w ten sposób umożliwiono by polubowne rozstrzygnięcie; wielu osobom i zborom oficjalnie doradzano, że sprawy te powinny i mają być dyskutowane na zebraniu akcjonariuszy, a nie w zborach. Jakże rozczarowani byli ci drodzy braterstwo, którzy uczestnicząc w ostatnich rocznych wyborach, doświadczyli zduszenia wszelkich swych wysiłków, by wyjaśnić sytuację, i odrzucenia każdej okazji zmierzającej do uzyskania pokoju i zgody.

Wciąż jeszcze są tacy, co pytają: Czy nie powinniśmy pójść na ustępstwo i ponieść każdą ofiarę, by tylko pozostać w harmonii z Towarzystwem? Odpowiedzi podanej przez myślących braci udzielają nasz Pan i apostołowie jako nasz przykład i nasi nauczyciele. Tak; poniesienie ofiary to sprawa indywidualnego wyboru, a nie zasady. O samym Zbawcy napisane jest: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość, dlatego namaścił cię, o Boże, twój Bóg olejkiem radości bardziej niż twoich towarzyszy” [Hebr. 1:9 UBG]. Naszemu Panu zostałyby oszczędzone Jego cierpienia, upokorzenie i hańba, gdyby poszedł na kompromis; ponieważ jednak zawarł ze swym Ojcem Niebieskim poważną umowę, że spełni Jego wolę za każdą cenę, nie pozwolił żadnemu człowiekowi ani jakiemuś ziemskiemu celowi zawrócić Go z drogi powinności i posłuszeństwa aż do śmierci. Podobnie też święci prorocy i apostołowie, z powodu swej wielkiej wiary w Boga, okazali lojalność względem Niego i zasad sprawiedliwości, nie ceniąc swego życia, nie dbając o poważanie i poklask u ludzi, lecz zabiegając o całkowite uznanie u Boga. „Malutkie stadko” wiernych świętych w ciągu dyspensacji ewangelicznej także zyskiwało uznanie u Boga, udowadniając swoją miłość dla sprawiedliwości i prawdy oraz nienawiść dla nieprawości. Drogo umiłowani, czy my, którzy żyjemy w „czasach ostatecznych”, zlekceważymy i zapomnimy te wzniosłe lekcje, jakie docierały do nas przez wieki? Czy nie powinniśmy pamiętać, że Bóg zawsze wyrażał szczególny zachwyt dla tych, którzy kochają sprawiedliwość w każdym zagrożeniu?

Nad wszystkich ludzi na ziemi naśladowcy stóp wielkiego założyciela chrześcijaństwa prawdziwie miłują pokój, ale wierni studenci historii religii dobrze wiedzą, że Bóg dopuścił pewne odłączenia w przeszłości i że istnieją pewne okoliczności, które sprawiają, że odłączenie staje się absolutną koniecznością dla tych, którzy pozostają wierni woli Bożej. Zauważamy np., że w żniwie Wieku Żydowskiego poselstwo naszego Pana spowodowało odłączenie; w ciągu żniwa Wieku Ewangelii poselstwo Pańskie znów spowodowało i nadal powoduje odłączenia, podziały między różnymi klasami ludzi. Kolejnymi przykładami tego, że Pismo Święte autoryzuje rozdzielenie, są napomnienia św. Pawła: „Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego nie dotykajcie, a ja was przyjmę” [2 Kor. 6:17 UBG]. Posłuchajcie też ostrzeżenia Objawiciela: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające” [Obj. 18:4 NB]. Zgodnie z tym szczere i wierne dzieci Boże w obecnym czasie twierdzą, że Pismo Święte i rozum wskazują, iż ci, co chcą być wierni Pańskim rozporządzeniom, są usprawiedliwieni w swym zaakceptowaniu odłączenia jako faktu, gdyż zostało ono na nich wymuszone przez zastosowanie samowolnych prób, nigdzie nie wspomnianych w Piśmie Świętym ani nie zalecanych przez naszego drogiego pastora; w ręce Pana składamy ujawnienie odpowiedzialności za obecny stan i wierzymy, że najpewniej wywodzi On to na jaw teraz, gdy jaśnieje obecność Chrystusa.

Tym sposobem z jednej strony ujawnia się podział; z drugiej zaś strony, równocześnie z tymi faktami i zdarzeniami, bracia, których nazwiskami podpisany jest ten list, otrzymali wielką ilość listów i ustnych zapewnień wyrażających głębokie i szczere zrozumienie dla potrzeb tych, którzy są lojalni względem Pańskich dróg, podanych przez pastora Russella. Potrzeby te wołają o duchowy pokarm, świętą usługę i społeczność nowego stworzenia, jakiej im odmówiono, wprowadzając w ostatnich kilku miesiącach nowe kierunki, publikacje, aktywności i cele. Potrzeby te, objawione naszym oczom i uszom, wydają się nam Boskim wsparciem. Co z tego wyniknie? Czy można odmówić zaspokojenia tych słusznych pragnień? Czy jakikolwiek brat w Chrystusie zamknie swoje wnętrzności zlitowania na takowe potrzeby i wołanie o pomoc?

KONWENCJA W FORT PITT W PITTSBURGHU, P.A.

Na okoliczność ostatnich dorocznych wyborów spora liczba przedstawicieli braterstwa z różnych grup, rozczarowana tym, że nie udało się osiągnąć powszechnej zgody i pokoju, postanowiła spotkać się razem na społeczność, modlitwę i konferencję, całkowicie nieformalnie, 5 stycznia 1918 roku. Inni podobnie myślący, usłyszawszy o niej, także przybyli; i, choć brzmi to dziwnie, bez programu i spontanicznie ta nieformalna konferencja urosła do rangi małej konwencji, która odbyła się w salonach hotelu Fort Pitt w Pittsburghu, w stanie Pensylwania. Nazajutrz zorganizowano trzy kolejne sesje tej konwencji, a uczestniczyli w niej przedstawiciele licznych zborów. Ci, którzy byli obecni, twierdzili, że nigdy nie brali udziału w tak duchowo ożywiającej konwencji. Zaiste, dobrze było tam być! Zaprawdę Pan też tam był, oświecając, wzmacniając i pocieszając swój lud! W świadectwach wyrażano wielokrotnie pragnienie duchowego pokarmu, pracy i społeczności. Zwracano się wzajemnie o pomoc dla siebie i dla braterstwa w różnych zborach. W końcu jeden brat na własną rękę przedłożył rezolucję, którą jednogłośnie przyjęto, mianującą Komitet siedmiu braci (z udzielonym im następnie upoważnieniem do zapełniania wakatów) do szukania i odczytania Pańskiej woli co do kroków, jakie, jeśli w ogóle, miałyby być podjęte dla zaspokojenia tych potrzeb oraz do przeprowadzenia tego zadania; chodziło o podjęcie takich kroków, jakie zgodnie z Boską opatrznością pomogłyby braterstwu.

Jednomyślnie przyjęto też rezolucję nakazującą Komitetowi przygotowanie listu, który miałby być rozesłany do sióstr i braci na całym świecie, stojących przy Pańskich rozporządzeniach podanych za pośrednictwem brata Russella, z prośbą o wyrażenie swych przekonań odnośnie Pańskich zamysłów, jeśli chodzi o zaspokojenie ich potrzeby duchowego pożywienia, służby i społeczności oraz formy usługi, jaka byłaby, ich zdaniem, zgodna z wolą Pana i stanowiła pomoc dla nich. Rezolucja ta zrodziła się z przekonania, że Pan okaże swą wolę poprzez głos Jego ludu w tych sprawach. Nie chcąc podejmować żadnych kroków, dopóki nie uznano by takowych za wolę Pana, Komitet odczuwał wdzięczność za tę sugestię; i w ciągu całej konwencji modlono się do Pana o okazanie Jego woli w tej sprawie poprzez odpowiedź Jego wiernego ludu. Jak ustalono, ów list został wysłany po to, by Komitet otrzymał pomoc w ustaleniu Pańskiej woli, co, jeśli w ogóle cokolwiek, należałoby podjąć dla zaspokojenia potrzeb wielu braci. Komitet oczekuje na Jego odpowiedź w postaci głosu Jego ludu. Oby łaskawy Ojciec Niebieski sprawił, by to się urzeczywistniło! Komitet błaga was zatem o to, umiłowani braterstwo, byście uczynili to przedmiotem waszych żarliwych rozważań i szczerych modlitw, a następnie o napisanie swoich myśli na temat Pańskiej woli dotyczącej sugestii zawartych w tym liście.

WSTĘPNE PROPOZYCJE POMOCY

Komitet pragnie zaproponować dwa sposoby, o których wzmianka na konwencji zyskała ogólne poparcie i które, jak się sądzi, jeśli taka będzie wola Pana, mogą stanowić formę usługi dla tych, co trwają mocno przy zasadach prawdy i sprawiedliwości prezentowanych w nauczaniu brata Russella, w zarządzeniach, statucie i testamencie. Chcielibyśmy, żebyście się wypowiedzieli na temat przyjęcia zasugerowanych sposobów usługi, a jeśli uznacie, że taka jest wola Pana, to czy będziecie współpracować z Komitetem w dalszym sprawowaniu takiej służby dla Pańskiego ludu.

Niewątpliwie zainteresuje was fakt, że wartościowy dom i działka podarowane zostały do wykorzystania na siedzibę takiej działalności, jeśli Pan zechce, aby praca taka była wykonywana. Komitet zasugerowałby następujące dwie metody wspomniane na konwencji, dzięki którym, jeśli taka będzie wola Pana, braterstwo mogą otrzymać wsparcie:

  1. Praca pielgrzymów;
  2. Periodyk.

Komitet ma do dyspozycji pewną liczbę doświadczonych i zdolnych braci na stanowisko pielgrzymów. Oprócz braci wchodzących w skład Komitetu Redakcyjnego, z których kilku zostało z imienia wskazanych do tego celu w ostatniej woli brata Russella, ma on do wykorzystania w czasopiśmie aktualne przedruki artykułów publikowanych przez brata Russella, inne stosowne i pomocne artykuły, odpowiedzi na pytania i listy od zainteresowanych; periodyk oczywiście nie będzie w żadnym sensie wykorzystywany do rozwijania prywatnych spekulacji czy zainteresowań.

Jeśli Pan uzna potrzebę takiej publikacji, będzie ona wydawana przez komitet pięciu braci w taki sposób, jak przewidział to w swej ostatniej woli brat Russell dla „The Watch Tower”. Komitet chciałby, aby te propozycje nie zostały zaakceptowane tylko dlatego, że on je zgłasza. Czyni on to bowiem wyłącznie po to, by podać wstępne propozycje pomocy. Jeśli ktokolwiek z braterstwa uważałby, że nie są one zgodne z wolą Pana, prosimy, by osoby te wyraziły się na ten temat. Komitet będzie wdzięczny za inne sugestie do rozważenia, zwięźle podane.

Niezależnie od dziedziny służby, jakiej pragnie Pan, podjęte zostaną szczere i, jak wierzymy, skuteczne wysiłki, by realizować ideały brata Russella wyrażane na drugiej stronicy „The Watch Tower” odnośnie misji tego wydawnictwa. Praca ta ma służyć szczególnie pociesze i wsparciu świętych; będzie się też jak najbardziej kierować naukami i zasadami, jakie Pan podał przez swego „wiernego szafarza”. Komitet zobowiązuje się do jak najbardziej szczerego podążania w miarę swych możliwości za tymi naukami i zasadami, trwając w nich przy pomocy Pańskiej łaski. Nie z własnej inicjatywy, lecz w imieniu Pana i z upoważnienia i polecenia braterstwa zgromadzonego na wspomnianej konwencji, podpisany niżej Komitet wysyła do was ten list wraz z bratnimi pozdrowieniami i gorącymi życzeniami Bożego błogosławieństwa, prosząc was, drogo umiłowani w Panu, byście uczynili ten list przedmiotem wnikliwego rozważenia i szczerej modlitwy i pozwolili następnie Komitetowi poznać wasze stanowisko. Niech wolno będzie Komitetowi zgłosić następujące propozycje:

  1. Komitet prosi jedynie o odpowiedzi sympatyzujące z jego punktem widzenia. Listy pochodzące od tych, którzy mają życzenie wspierać innowacje wprowadzone w ostatnim roku, nie będą brane pod uwagę, gdyż Komitet spodziewa się odczytać wolę Pana wyrażoną w tej kwestii głosem tych jedynie, co są wierni Pańskim drogom, podanym, jak wierzymy, za pośrednictwem owego „wiernego i mądrego sługi”.
  2. W przypadku uznania przez większość (tych, którzy zapatrują się na sprawę podobnie jak konwencja), że Pan chce publikowania periodyku, praca nad nim będzie kontynuowana tak sprawnie, jak to możliwe. Gdy wpłynie wystarczająca ilość zamówień na czasopismo, zanim pierwszy numer zostanie rozesłany, po kosztach przesyłki drugą klasą, opłata wynosić będzie jeden cent za funta; w innym razie koszt wyniesie jeden cent za dwie uncje. W tym ostatnim przypadku Komitet byłby zmuszony zapłacić kilkaset dolarów więcej niż w pierwszym. Fakt ten skłania Komitet do zaproponowania i poproszenia, by wszyscy, którzy pragną takiego periodyku, jak najprędzej przesłali na jego subskrypcję jednego dolara za rok. Gdyby się okazało, że wydawanie takiego periodyku nie będzie wolą Pana, pieniądze zostaną zwrócone. Dodatkowo można zamówić prenumeratę dla Pańskich ubogich czy innych. Można to zrobić równocześnie z zamówieniem dla siebie samego. W każdym przypadku prosimy o wyraźne podanie pełnego adresu.

Korespondencję można wysyłać na adres: Mr. I.F. Hoskins, Secretary, Lock Box 13, Brooklyn, N. Y.

Niżej podpisany Komitet, świadomy, że to Pan jest Głową Kościoła, pragnie, by w tej sprawie działa się nie ich, lecz Jego wola. Drodzy braterstwo, Komitet zwraca się więc do was w imieniu Pana, byście przyłączyli się doń w modlitwie do Pana o to, by zechciał okazać swoją wolę w kwestii przedstawionych wam w tym liście zagadnień. Jest to przedmiotem myśli i modlitw wielu świętych na całym świecie.

(…)

Komitet modli się o błogosławieństwo dla was zgodne z tym, co pisali apostołowie: „Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i wspólnota Ducha Świętego niech będzie z wami wszystkimi. Amen” – 2 Kor. 13:14.

Pozostający w żarliwej miłości dla Was i dla Pana Wasi bracia i współsłudzy w Chrystusie

J.D. Wright,
I.I. Margeson,
F.H. McGee,
R.G. Jolly,
P.S.L. Johnson,
I.F. Hoskins,
R.H. Hirsh

Brooklyn, stan Nowy Jork, 1 marca 1918